Woskowe figurki ofiarowane przez wiernych wraz z modlitwa o uzdrowienie ludzi badz pewnych czesci ciala.
Ponizej piekny, tajemniczy i monumentalny zespol klasztorny templariuszy w Tomar.
Nastepnego dnia ruszylismy z Castelo Branco na polnoc mijajac kilka ciekawych wiosek.
I tu pragne obalic mit ze bociany odlatuja na zime tylko do Afryki. Moze sa i tam, ale w Portugalii widzialam je wszedzie.
Cudowne mistyczne miejsce Monsanto. Wioska na wzgorzu z domamami wcisnietymi pomiedzy glazy.
Nie mialy one oczu, ani uszy czy ust, zeby nie widziec, nie slyszec i nie moc komentowac.
Kobiety zajmuja sie tez produkcja bebnow.
Na szczycie gory znajduje sie zamek templariuszy, z ktorego rozciagaja sie nieprawdopodobne widoki.
Trzeciego dnia dotarlismy do podnozy Serra de Estrela.
Wszystko wygladalo tak samo jak w calej Portugalii (architektura, palmy, drzewa pomaranczy) tylko ze w tle widzielismy osniezone szczyty.
Nareszcie troche snigu.....
Na szcycie zrobilo sie juz calkiem jak w Polsce, dla nas nic ekscytujacego, ale z perspektywy slonecznego pol roku oszalalam z radosci.