poniedziałek, 16 lutego 2009

Ostatnia wycieczka.....

Udalo sie zebrac ekipe na wyprwe samochodem w gory Serra de Estrela.
Zaczelismy od najblizszych okolic.

Pierwszy przystanek slynna Fatima, dziwne miejsce.
Woskowe figurki ofiarowane przez wiernych wraz z modlitwa o uzdrowienie ludzi badz pewnych czesci ciala.


Ponizej piekny, tajemniczy i monumentalny zespol klasztorny templariuszy w Tomar.






Podczas calego zwiedzania bylysmy tam calkiem sami. Momentami mozna sie bylo przestraszyc ponurych pomieszczen, ciszy albo dalekiego szumu deszczu.

Kilka razy udalo nam sie tez zabladzic i kluczyc odkrywajac kolejne zakamarki.



Nastepnego dnia ruszylismy z Castelo Branco na polnoc mijajac kilka ciekawych wiosek.
I tu pragne obalic mit ze bociany odlatuja na zime tylko do Afryki. Moze sa i tam, ale w Portugalii widzialam je wszedzie.


Cudowne mistyczne miejsce Monsanto. Wioska na wzgorzu z domamami wcisnietymi pomiedzy glazy.

W tej miejscowosci kobiety robia lalki odpedzajace zle moce i zapewniajace plodnosc.Dawniej (moze i dzis) stawiano je w sypialni pary mlodej by zapewnic im potomstwo.
Nie mialy one oczu, ani uszy czy ust, zeby nie widziec, nie slyszec i nie moc komentowac.
Kobiety zajmuja sie tez produkcja bebnow.







Na szczycie gory znajduje sie zamek templariuszy, z ktorego rozciagaja sie nieprawdopodobne widoki.


Trzeciego dnia dotarlismy do podnozy Serra de Estrela.
Wszystko wygladalo tak samo jak w calej Portugalii (architektura, palmy, drzewa pomaranczy) tylko ze w tle widzielismy osniezone szczyty.


Nareszcie troche snigu.....








Na szcycie zrobilo sie juz calkiem jak w Polsce, dla nas nic ekscytujacego, ale z perspektywy slonecznego pol roku oszalalam z radosci.



Brak komentarzy: