wtorek, 9 grudnia 2008

W skrocie zeby nadrobic nieopisany czas 3



Po Londynie Sarah pojechal do Turynu do swojego wloskiego chlopca Emanuelle, a ja powrocilam na ziemie portugalska wprost do Porto.



Pogoda byla tak piekna i ciepla, dla mnie jak w lato, ze postanowilam zostac na pare dni i sie troche zrelaksowac.
Krazyalm sobie samotnie po miesie, zwiedzalam, zagubilam sie i trzeciego dnia przed odjazdem pojechalam nad ocean, a wrocilam pieszo do miasta. Zajelo mi to jakies 3 godz ale bylo cudownie.



Ja chyba wole Porto od Lisbony... jest duzo mniejsze, cichsze, mozna sie wtopic w tlum i oddetchnac od bycia tutysta.

Brak komentarzy: